Zanim zorientowałam się, minął kolejny tydzień w szkole/przedszkolu/żłobku. :)
Wygląda na to że zostało wszystko dopięte na "ostatni guzik", ale jak wiadomo życie przynosi nam różne niespodzianki.
W szkole od samego początku dużo się dzieje .... są zajęcia, jest zabawa i świetlica, są prace domowe, jest czytanie. Oczywiście zajęcia dodatkowe też są: basen, zajęcia plastyczne, kółko fotograficzne, szachy, ... moje dziecko jest pełne entuzjazmu i na wszystkie, póki co chodzi.
Jak patrzę na tego mojego pierwszoklasistę, nie mogę pojąć, jak ten czas zleciał. Niedawno się urodziła, a tu już szkoła .... Moje dziecko nagle wydoroślało. Codziennie rano, ubrana w mundurek, dzielnie nosi do szkoły swój wielki tornister. Z zapałem uczestniczy w zajęciach. Mam nadzieję, ze tego entuzjazmu i zapału starczy jej na długo.
Julka wróciła do przedszkola. Prawie nic się nie zmieniło, Pani ta sama, dzieci te same, no tylko sala inna. No i inne zabawki, no i więcej obowiązków. Ale prawie nic się nie zmieniło. Mój mały czterolatek coraz bardziej poważniej patrzy na świat i zaskakuje nas na każdym kroku.
Nasza najmniejsza natomiast wróciła do żłobka - i mimo ogromnej rewolucji w jej życiu: nowe Panie, nowa sala, radzi sobie świetnie. Zresztą jak na takiego maluch nowe umiejętności pojawiają się u niej z dnia na dzień. Zaczyna coraz lepiej mówić: teraz na topie jest słowo "jedzonko".
Czyli życie nasze powoli płynie, ubarwiane plamami po zupie na Tośkowej bluzce ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz